O tym, czy zdradzimy partnera czy nie, decydują geny – wynika z najnowszych badań. Oznacza to, że tak naprawdę nie mamy wpływu na to, czy będziemy wierni. Czy zdrada znalazła więc swoje wytłumaczenie, a oszukana osoba nie ma od dziś powodu, by mieć żal do niewiernego partnera?
Jak podkreśla Wiktor Koszycki, analityk zachowań seksualnych z serwisu Feromony.pl, miłość - teoretycznie czysto emocjonalne uczucie - przez część naukowców również opisywana jest jako zjawisko uwarunkowane biologicznie. Okazuje się bowiem, że istnieje tzw. globulina wiążąca hormony płciowe SHBG, która odpowiada za regulację testosteronu oraz estrogenów krążących w ludzkim krwiobiegu. Posiadają one istotne znaczenie dla życia emocjonalno-uczuciowego człowieka. Mówiąc prosto - to nasze hormony tak naprawdę decydują o tym, czy się w kimś zakochujemy, czy nie.
Nie tylko geny
Wracając do wątku zdrady i najnowszych doniesień na temat jej przyczyn - obrońcy niewierności i "poligamicznego stylu życia" z pewnością wykorzystają przedstawione wyniki badań, tłumacząc, że to geny - a nie ich mniej lub bardziej świadome decyzje - odpowiadają za brak wstrzemięźliwości seksualnej. Z drugiej strony większość naukowców jasno zaznacza, że poza cechami genetycznymi, nasze zachowanie określa środowisko, w jakim funkcjonujemy. Chodzi głównie o ludzi, którzy mieli lub mają na nas istotny emocjonalny wpływ.
Nie można więc jednoznacznie stwierdzić, że to jedynie geny wpływają na nasze określone zachowania. Niewątpliwie pewne emocje mogą wynikać z tego, co odziedziczyliśmy po rodzicach, jednak sami genetycy podkreślają, że nie ma metody, która ze stuprocentową pewnością by tego dowodziła.